Czekałem na śmierć
Komentarze: 0
Chciałem być zawodowym sportowcem. Pewnego dnia po zawodach miałem odwieźć koleżankę do domu. Jechaliśmy autostradą, w pobliżu której były zakłady chemiczne i rafinerie. Zauważyliśmy nad drogą chmurę a kiedy w nią wjechaliśmy nastąpiła eksplozja. Wszędzie dookoła samochodu widać było ogień, później my zaczęliśmy się palić w środku. Miałem poparzonych 60% ciała, moja twarz była nie do poznana.
Gdy prasa pisała o tym wydarzeniu, ludzie zaczęli modlić się za mnie, ludzie, których nie znałem, z którymi nigdy się nie spotkałem. Ja nie zasługiwałem na ich modlitwy, przecież żyłem życiem bez Boga. Zasługiwałem aby umrzeć i trafić do piekła.
Ale dobra nowina jest taka, że Bóg nie chce dać nam tego, na co zasługujemy. On chce nam dać to, co potrzebujemy - Jego miłości, miłosierdzia.
Dodaj komentarz